Już pierwszego dnia po przylocie
do Nowego Jorku mieliśmy napięty grafik. Wiedzieliśmy, że o 12 mamy zaplanowane
spotkanie z dr. Stergiosem Zacharoulisem, tymczasem pół godziny wcześniej
mieliśmy stawić się już na miejscu na spotkanie z koordynatorem pomagającym
zagranicznym pacjentom. Cały kompleks szpitala obejmuje kilkanaście budynków a zorientowanie
się w którym dokładnie z nich jest wizyta nie było łatwym zadaniem.
Na szczęście udało się za
pierwszy razem i na recepcji dostaliśmy przepustki, pozwalające na poruszanie
się po szpitalu. Z tą przepustką to była śmieszna historia, zresztą sami
zobaczcie.
Po zarejestrowaniu wjechaliśmy na
9 piętro i trafiliśmy do biura koordynatorów, stamtąd zaprowadzono nas na
właściwy oddział i dostaliśmy formularz do wypełnienia.
Chwilę później Jasiek został
zważony i zmierzony i już byliśmy gotowi do spotkania z doktorem. Dr
Zacharoulis wyszedł nam na spotkanie, bardzo serdecznie przywitał i zaprosił do
gabinetu. W gabinecie zrobił dokładne podsumowanie dotychczasowego przebiegu
choroby Jasia prosząc nas, abyśmy go poprawiali jeżeli to co referuje odbiega
od prawdy. Po ustaleniu wszystkich najważniejszych informacji, opisie Jasia
samopoczucia oraz różnych dziwnych wydarzeń (jak ten gdy Jasiek obudził się w
środku nocy tuż przed wylotem bo myślał, że go spoliczkowałam – co oczywiście
nie było prawdą), doktor przystąpił do zbadania Jasia. Takie badanie polega
głównie na wykonywaniu poleceń doktora – odpychaniu ręki, zaciskaniu dłoni w
pięść, mówieniu ile widzi się palców czy dotykaniu na przemian swojego nosa i
palca doktora, jednak ma ono na celu zbadanie prawidłowości odruchów ciała oraz
siły i szybkości reakcji na bodźce. Jasiek miał nawet to śmieszne badanie ze
stukaniem w kolano, powodujące odskoczenie nogi.
Po naradzie z doktorem
ustaliliśmy plan działania. Zaraz po wizycie Jaśkowi zostanie pobrana krew,
później dwie godziny przerwy i powrót do szpitala na rezonans magnetyczny. Na
szczęście Jasiek nie musiał być na czczo więc tuż po pobraniu krwi mogliśmy iść
na prawdziwe amerykańskie burgery. Tutaj było kolejne wyzwanie – Jasiek
wszystko świetnie rozumie po angielsku, ale dotychczas nie odważył się nic
powiedzieć. W ramach zachęty powiedzieliśmy mu, że jeśli chce cokolwiek zjeść
to musi sam zamówić sobie jedzenie, bo my mu nie pomożemy Motywacja zadziałała,
chwilę później Jasiek pałaszował podwójnego cheeseburgera z wybranymi przez
niego dodatkami! Dodatkową atrakcją była maszyna do napojów w której można było
wybrać dowolny smak najpopularniejszych napojów, także z tego co pamiętam to
Jasiek pił wiśniowo – winogronowo – limonkowo – waniliową colę ;). Podobno była
dobra
Po przerwie wróciliśmy do
szpitala – tam dokładnie sprawdzono nasze pełnomocnictwa, które dostaliśmy od
rodziców. W między czasie musieliśmy wypełnić kolejne formularze – tym razem
także dla mnie –wchodząc z Jasiem do pokoju z rezonansem, byłam traktowana jako pacjent. Musieliśmy odpowiedzieć na wiele dziwnych pytań, w tym np.
czy nie mamy w ciele żadnych metalowych przedmiotów – takich jak kule
postrzałowe
Po dopełnieniu formalności Jaśka
znów czekało ważenie – okazało się, że po obiedzie waży prawie kilogram więcej
niż rano! Następnie Jasiek dostał piżamę do przebrania – obiecałam nie zrobić
mu zdjęcia, ponieważ była we wzroki, które nie były dostosowane do wieku naszego
gentelmana. Ja mogłam zostać w swoich ubraniach, ale musiałam zdjąć całą
biżuterię z obrączką włącznie. Na salę nie można było wieść żadnych elektronicznych
urządzeń. Gdy już prawie wchodziliśmy na salę, przyszedł do nas bardzo
sympatyczny radiolog z wielkim segregatorem pełnym bajek i filmów do oglądania
podczas badania. Jeszcze ostanie sprawdzenie detektorem metalu (jak na
lotnisku) i już Jasiek układał się na stole. Głowa unieruchomiona na sztywno,
pod kolanami specjalna poduszka, w dłoni przycisk alarmowy, do palca przypięta
czujka, na uszach słuchawki a na oczach okulary z filmem. Jeszcze szybko
zatyczki do uszu dla mamy (Jestem straszą siostrą!) i zaczynamy.
Jasiek nie przesadzał, to badanie
jest bardzo głośne – co chwilę dochodziły z różnych stron dziwne dźwięki
przypominające stukanie, piszczenie a innym razem sygnały alarmowe na statku
kosmicznym. Ja siedziałam przy maszynie i trzymałam Jasia za stopę, bo tylko
tyle wystawało z wielkiej tuby. Przed oczami miałam monitor pokazujący bicie
Jasiowego serca, więc dokładnie widziałam kiedy Jasiu się denerwuje a kiedy
uspokaja. Na szczęście po pół godzinie była krótka przerwa. Rezonans głowy skończony
– teraz kręgosłup – i wielokrotne powtarzanie Jasiowi, że pod żadnym pozorem
nie może się poruszyć. To bardzo ważne, inaczej trzeba będzie powtarzać
badanie. Po długiej godzinie informacja od lekarza – na szczęście wszystko się
udało za pierwszym razem – lekarze gratulowali Jasiowi i mówili, że świetnie
się spisał. W końcu mogliśmy napisać do rodziny, wszyscy czekali
do późna żeby dowiedzieć się jak Jasiek zniósł badanie, gdy wyszliśmy ze
szpitala to u nas był wieczór, ale u rodziców była 2 w nocy.
Na pożegnanie poradzono nam, aby
Jasiek dużo pił, bo musi pozbyć się z organizmu kontrastu. Jasiek wykonał swoją
robotę.
Prawie 20 lekarzy będzie
debatowało nad wynikami rezonansu, my tymczasem czekamy na telefon od dr.
Zacharoulisa który ma nam powiedzieć jaka poprawa nastąpiła w stosunku do pierwszego
rezonansu (ponieważ jest pewny, że na pewno jest poprawa).
A my idziemy do zoo w Central
Parku – tego z bajki Madagaskar, zobaczymy czy te pingwiny rzeczywiście tak
kombinują!
***
First day after our arrival to New York was already very busy. We knew that at 12 we had a booked appointment with dr Sergious Zacharoulis, but we had to be at the hospital 30 min before that to meet a special coordinator, who was helping international patients. Hospital is a complex of more than 10 buildings so finding the right one wa a bit of a challenge. Luckily we went into the right one after a first try and there we got special passes, which allow us to move freely in the hospital.
After registration, we had to take a lift to the 9th floor and met a coordinator, who took us to the write ward and gave us a form to fill in. Moment after Jasiu was taken to check his weight and hight and we were ready to meet the doctor. He came up to meet us and kindly invited us to his office. He made a very detaled resume of Jasius condition and treatment up to date and asked us to correct him if he said something wrong. After he pointed out all the most important information about Jasiu, his wellbeing and some weird accidents ( like the time when he woke up in the middle of the night because he though i slapped him in the face, which of course never happened), he started the medical examination. During examination he mostly tested Jasius reactions, like pushing hands, making a fist, counting fingers, or touching nose (both Jasius and the doctors). It's sounds like nothing but it heps the doctor to look how fast Jasiu reacts for commands, and if everything is ok with the body reactions to some things (like this funy test with hitting the knee, so the leg jumps up by itself).
After consulting the doctor we got a schedule for the rest of the day. Just after the appointment Jasiu had to have his blood examined, and two hours after that we had to go back to the hospital for MRI. Luckily Jaisu could eat something before so just after they drew his blood we went to get real american burgers at Five Guys. Here Jasiu met another challenge. Although he is great in understandin english, he was to shy to actually say something, so to encourage him we said that if he wasnt to eat something he has to order it by himself, without our help. Motivation worked and after a few moments he was already eating a double cheeseburger with some extras he chose! Another highlight was a machine with all the popular sodas where you could choose whatever taste you wanted, so as i remembered right Jasiu was drinking chery-grape-lime-vanilla coke. He said it was tasty :D
Ater a break we came back to the hospital. There they carefully checked power of attorney documents we got from our parents. In the meantime we had to fill in even more forms, this time also for me, becuase as a person that enters with Jasiu the room where MRI was going to performed, I too was treated as a patient. For example, we had to answer many sometimes really weird questions like:
Do You have any metal objects in Your boody, f.ex. bullets?
After handing in all the papers, Jasiu weight was checke again. Turned out that after the lunch he was 1 kg heavier than in the morning :D Aftrewards he got a hospital pyjamas to get changed. I promised not to take photo of him in this attire, because the pattern didnt quite match the age of our lgentleman :D I could stay in my own clothes but had to take off all of my jewellry, including my wedding ring. We also couldnt bring any electronics with us. When we were almost entering the examination room, a very kind radiologist cae up to us handing a very thick binder, full of movies, Jasiu could watch during the MRI. Then one last metal detection test (like at the airport) and Jasiu was getting ready to lay down on the table. With his head completely still, a special cushion under his knees, alarm button in one hand, and a sensor on another, earphones in his eares and a vr glasses with the movie on his head. Oh, and earplugs for mum (I'm the older sister here!) and we can start!.
Jasiu wasn't exaggerating when he sai this examination is very loud. All the time there were some weird noises, knocking, squeaking, or some spaceship alarm noises. I was sitting next to the machine and holding Jasius foot, because that the only thing that was sticking out frim the big tube. In front of me I had a screen showing me Jasius heartbeat, so i could see when he was getting nervous or relaxed. Luckily after 30 min there was a short brea. MRI scan of the head was done, now they had to scan the spine. I had to tell him all the time that he has to lie still. It is very important because even a tiny movement can distort the picture, and the examination is invalid, and has to be repeated. After a long hour, we got information form the doctor that everything went great with a first try. The congratulated Jasiu and said he did a fantastic job. Finally we could write to the whole family that everything went fine and that Jasiu is feeling well. It was evening here when we went out from the hospital, but in Europe it was 2 am.
Before we left they said Jasiu has to drink alot of water to rinse the contrast from his body. He did his job very well.
Almost 2 doctors will be discussing Jasius MRI results. We are still waiting for the phone from dr. Zacharoulis, who will tell us how big is the improvement since the last scan. He was sure there is an improvement.
In the menatim, we are goingto visit the Zoo in Central Park, the one from Madagascar movies. We wonder if the puinguins actuaccly are up to something...
After handing in all the papers, Jasiu weight was checke again. Turned out that after the lunch he was 1 kg heavier than in the morning :D Aftrewards he got a hospital pyjamas to get changed. I promised not to take photo of him in this attire, because the pattern didnt quite match the age of our lgentleman :D I could stay in my own clothes but had to take off all of my jewellry, including my wedding ring. We also couldnt bring any electronics with us. When we were almost entering the examination room, a very kind radiologist cae up to us handing a very thick binder, full of movies, Jasiu could watch during the MRI. Then one last metal detection test (like at the airport) and Jasiu was getting ready to lay down on the table. With his head completely still, a special cushion under his knees, alarm button in one hand, and a sensor on another, earphones in his eares and a vr glasses with the movie on his head. Oh, and earplugs for mum (I'm the older sister here!) and we can start!.
Jasiu wasn't exaggerating when he sai this examination is very loud. All the time there were some weird noises, knocking, squeaking, or some spaceship alarm noises. I was sitting next to the machine and holding Jasius foot, because that the only thing that was sticking out frim the big tube. In front of me I had a screen showing me Jasius heartbeat, so i could see when he was getting nervous or relaxed. Luckily after 30 min there was a short brea. MRI scan of the head was done, now they had to scan the spine. I had to tell him all the time that he has to lie still. It is very important because even a tiny movement can distort the picture, and the examination is invalid, and has to be repeated. After a long hour, we got information form the doctor that everything went great with a first try. The congratulated Jasiu and said he did a fantastic job. Finally we could write to the whole family that everything went fine and that Jasiu is feeling well. It was evening here when we went out from the hospital, but in Europe it was 2 am.
Before we left they said Jasiu has to drink alot of water to rinse the contrast from his body. He did his job very well.
Almost 2 doctors will be discussing Jasius MRI results. We are still waiting for the phone from dr. Zacharoulis, who will tell us how big is the improvement since the last scan. He was sure there is an improvement.
In the menatim, we are goingto visit the Zoo in Central Park, the one from Madagascar movies. We wonder if the puinguins actuaccly are up to something...